Przypadek..?? Nie sądzę
- Cholera no nie zdążę.. i to wszystko przez te
gadulstwo..
Zabrałam
torebkę wrzuciłam w biegu kluczyki od mieszkania, telefon i najważniejsze ulubiony
błyszczyk. Zamykałam już drzwi gdy Amii krzyknęła, że nie da rady po mnie
przyjechać po pracy. Biegłam przez korytarz do windy, mieszkałyśmy na piątym
piętrze więc schody całkowicie odpadał, właśnie do windy wchodził wysoki
brunet. W ostatniej chwili zdążyłam wpaść, byłam pewna, że moja twarz
spodka się ze ścianą twarzą w twarz. Jakimś cudem nie poczułam nic, prócz
obejmujących mnie silnych ramion i twardego torsu. Stałam tak dobre parę
sekund w obcych ramionach. O parę sekund za długo, odskoczyłam od niego jak
oparzona i wymamrotałam pod nosem dziękuje. Pochyliłam się oby wcisnąć guzik,
jednak winda była już w ruchu. Czułam na
sobie jego wzrok, zerknęłam na niego z ukosa.
- Nie ma za co. Nic ci się nie stało – uśmiechną się pokazując białe zęby.
Momentalnie
poczułam, że się roztapiam od środka, uśmiech miał zniewalający, twarz bardzo
bladą jakby przez całe życie nie widziała słońca. Wyraziste kości policzkowe, niebieskie jak morze oczy idealnie kontrastują, z brązowymi włosy, które były w nieładzie jakby dopiero co wstała z łóżka i przeczesał je tylko ręką. Był ode
mnie wyższy o głowę, musiałabym stanąć na palcach żeby go pocałować.. zaraz
moment.. o czym ja do cholery myślę przecież widzę go pierwszy raz na oczy.. Dziewczyno
opanuj się na litość boską, zobaczyłaś przystojnego chłopaka i już świrujesz.
Lepiej powiedz coś do niego bo tylko się głupio gapisz. Powiedziałam do
siebie w myślach.
- Um. T..Tak , To znaczy Nie.. nie nic mi nie
jest.
Poprawiłam
się szybko, przyglądał mi się bardzo intensywnie, jakby chciał przejrzeć mnie
na wylot, to było trochę przerażające ale i podniecające. Cholera naprawdę
świruję. I znów ten zniewalający uśmiech i te dołeczki. Już spokój ogarnij się
Kat. Głęboki wdech i wydech.
- Mieszkasz w budynku? Bo nigdy cię tu przedtem nie
widziałam.. a mam dobrą pamięć to twarzy, zwłaszcza do tak przystojnych…
Od
razu zbeształam się za tą moją głupią gadkę, miałam ochotę plasnąć się ręką w
czoło, jednak w ostatniej chwili powstrzymałam się od tej głupiej reakcji.
Cisza ciągnęła się niemiłosiernie ,byłam pewna, że nie doczekam się odpowiedzi.
W sumie nie dziwię się. Jednak w końcu doczekałam się odpowiedzi.
- Wprowadziłem się razem z bratem parę dni
temu, na czwarte piętro .
Głos
miał bardzo przyjemny, z lekkim akcentem, może francuskim? W pewnym momencie
uświadomiłam sobie co powiedział, na czwartym piętrze? Zaraz moment …
- Na czwartym.. ? więc co … robiłeś na piątym ?
Świdrował
mnie jeszcze wzrokiem, niestety nie doczekałam się odpowiedzi, drzwi windy
otworzyły się z głośnym trzaskiem i chłopak wyszedł szybkim krokiem. Za nim
wyszedł z budynku spojrzał na mnie jeszcze przez ramie i się uśmiechnął.
Przeszedł mnie dreszcz, a włoski na karku stanęły mi dęba. Moja intuicja
podpowiada mi, że jeszcze nie raz spotkam tego chłopaka.
***
Do kawiarni wpadłam jak
wystrzelona strzała. Biegnąc do szatni spojrzałam przelotnie na zegar. Brawo
Kat, kolejne spóźnienie. Na szczęście buro Erica było zamknięte, co znaczyło,
że go nie ma. Całe szczęście. Gdy tak się przebierałam w zdałam sobie sprawę,
że w kawiarni nie ma zbyt wielu klientów, minęłam dwóch może trzech przy
stoliku. Wróciłam na salę, jednak nie przewidziało mi się. Przy stolik koło
okna jak zawsze z rana siedział facet w
szarym garniturze i wypastowanymi mocno butami. Można by pomyśleć, że świecą własnym
światłem. Przy prawej nodze zauważyłam czarną teczkę. Amii zawsze mówiła, że ma
tam tajne akta i pracuje tajnie dla prezydenta. Pewnie, chciał wykraść mój tajny przepis na nieziemską kawę, którą
jak widzę wypił sporo. A skąd to wiem? Ponieważ pan tajny tupie nogą jak
wściekły królik, do tego uderza palcami w klawiaturę laptopa tak mocno, że na
pewno zaraz wciśnie do środka wszystkie guziki. Odwróciłam wzrok od tajniaka i
spojrzałam na dwie chichoczące studentki, jedna śmiała się tak piskliwie, że
spokojnie mogę nazwać ją delfinem, a ponieważ kocham te cudne ssaki, robię to z wielkim bólem. Westchnęłam i zabrałam się do układania rogalików w polewie
czekoladowej.
Podskoczyłam jak oparzona gdy ktoś puknął mnie w ramię. A tym ktosiem była Demi. Średniego wzrostu, blond włosy z końcówkami ufarbowanymi na fioletowo. Gdy ją poznałam pierwszego dnia w pracy, nie mogłam przestać gapić się na jej włosy, miła na nich tyle kolorów, że od razu stwierdziłam, że ktoś wylał jej tysiące kolorowych farb. Jednak do dziś dzień zostawiłam to dla siebie i powiedziałam do niej, że ma super włosy. Dzisiaj jednak nie zdziwiła mnie zmiana koloru włosów co tydzień je zmienia, w poprzednim tygodniu były różowe. Nie mam pojęcia jak ona to robi ale w każdym kolorze jej do twarzy.
Podskoczyłam jak oparzona gdy ktoś puknął mnie w ramię. A tym ktosiem była Demi. Średniego wzrostu, blond włosy z końcówkami ufarbowanymi na fioletowo. Gdy ją poznałam pierwszego dnia w pracy, nie mogłam przestać gapić się na jej włosy, miła na nich tyle kolorów, że od razu stwierdziłam, że ktoś wylał jej tysiące kolorowych farb. Jednak do dziś dzień zostawiłam to dla siebie i powiedziałam do niej, że ma super włosy. Dzisiaj jednak nie zdziwiła mnie zmiana koloru włosów co tydzień je zmienia, w poprzednim tygodniu były różowe. Nie mam pojęcia jak ona to robi ale w każdym kolorze jej do twarzy.
- Demi na litość boską
chcesz doprowadzić mnie do zawału !? – złapałam się za serce aby podkreślić moje słowa.
- Daj spokój – machnęła
na mnie ręką – Masz szczęście że to ja a nie Eric, on raczej by cię poddusił za
spóźnienie… kolejne jak mniemam.
- To tylko piętnaście
minut-powiedziałam odwracając się z powrotem do rogalików- zresztą są prawie
pustki, sama widzisz..- Niestety po tych
słowach zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach, który oznaczał nadejście nowych
klientów.
- Mówiłaś coś ? –
uśmiechnęła się do mnie pokazując białe zęby.
Spiorunowałam Demi wzrokiem, ona jednak zbyła mnie
śmiechem. Typowe dla niej . Gdy czas płynął nie miłosiernie wolno, dochodziła
właśnie szesnasta, jeszcze tylko godzina i mogę wychodzić. Odkąd Demi wyszła o
czternastej umieram z nudów od rana było zaledwie trzydziestu klientów, dlatego
nie cierpię poniedziałków. Pogoda też nie zapowiada się czarująca, po tych
ciemnych chmurach można spodziewać się tylko deszczu. Tak się zapatrzyłam na
niebo, że nie zauważyłam mojego wilka przed kawiarnią, miałam wielką ochotę go
wpuścić do środka, ale w każdej chwili może zjawić się Eric, chociaż jest dla
nas miły to czasem potrafi nieźle złoić nam skórę, a ściśle mówiąc to mnie. Ale
to spoko facet, z tego co mi mówiła Amii to próbował zaprosić ją na kawę, co
trochę jest śmieszne, kawy mamy pod dostatkiem więc w każdej chwili mogła ją
sama zrobić wypić, w końcu dał sobie spokój gdy pewnego dnia Amii grzecznie mu
odmówiła, chociaż nie wiedziałam, że krzyczenie na kogoś w niebogłosy żeby dał
jej spokój może być grzeczne. Ale kimże
jestem żeby ją oceniać. Moje myślenie przerwał chłopak który z
niecierpliwieniem stukał paznokciami w blat. Uśmiechnęłam się do niego
najlepiej jak u miałam, można tak powiedzieć, że to moja druga tajna broń.
- Słucham?
- Czarną z cukrem i dwa
rogaliki z nadzieniem jagodowym i toffi. Na wynos.
Nie skończył chłopak
zdania a ja już wkładałam do torebki rogaliki, można powiedzieć, że to mój rekord.
Może dlatego, że miedzy czasie spojrzałam przelotnie na zegarek, jeszcze tylko
piętnaście minut i koniec na dzisiaj. Podałam zamówienie, gdy odliczałam mu resztę dyskretnie przesunęłam
w jego stronę świnkę na napiwki, to był już desperacki ruch nie oszukujmy się szału
dzisiaj nie było. Na szczęście chłopak nie jest taki głupi i wrzucił resztę do
świnki. Grzecznie podziękowałam i życzyłam mu miłego dnia, a przyda mu przy takiej pogodzie nie zabrał parasola a za oknem już zaczął kropić deszcz. Odprowadziłam go
wzrokiem, i spojrzałam na Shadowa z daleka widziałam, iż coś jest nie tak. Sierść na grzbiecie miał najeżoną, uszy położone po obu stronach głowy, w dodatku szczerzył kły. Co jest ? Odwróciłam się w stronę, w którą spoglądał i zobaczyłam m mężczyznę stojącego za oknem. Miał ubrany długi czarny płaszcz i choć całą twarz pochłaniał
kaptur to wiedziałam, że patrzy prosto na mnie...
Strasznie was przepraszam za opóźnienia, miałam trochę na głowię. Ale postaram się teraz częściej pisać następne części obiecuje :) . Miłego czytania i zachęcam do komentowania kochani :)
Super :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada. Jestem ciekawa kim jest ta tajemnicza postać, która pojawia się na końcu. Cieszyłabym się gdyby pojawiła się zakładka "bohaterowie" (bo coś widzę, ale nie działa). Życzę weny i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga.
http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com
Opis bohaterów właśnie tworzę w najbliższy wtorek już będą :) z wielką chęcią będę odwiedzać twój blog, strasznie mnie wciągnęły te dwa rozdziały.
UsuńCiekawie się zapowiada. Jestem też ciekawa jaka kim jest ta tajemnicza osoba. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i takich dobrych pomysłów. :*
Hej! Nominowałam Cię do Liebster Award! Informacje znajdziesz w zakładce o tej samej nazwie na moim blogu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga.
http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com/
Ciocia Alcia wróciła :D:D Nie mogłam przepuścić takiej okazji no i jestem :D Zaczęłam czytać rozdział numer trzy i co ci mogę powiedzieć. Po pierwsze rzuciło mi się w oczy zdanie o wyglądzie naszego Romeła. Czyli to zdanie : uśmiech miał zniewalający, twarz bardzo blada jakby przez całe życie nie widziała słońca, wyraziste kości policzkowe idealnie kontrastują z niebieskimi jak morze oczami, brązowe włosy były w nieładzie jakby dopiero co wstała z łóżka i przeczesał je ręką, był ode mnie wyższy o głowę, musiałabym stanąć na palcach żeby go pocałować.. zaraz moment.. o czym ja do cholery myślę przecież widzę go pierwszy raz na oczy.. . Uśmiech miał zniewalający, twarz bardzo bladą (!),
OdpowiedzUsuńJuż napisuję : Uśmiech miał zniewalający, twarz bardzo bladą (!), jakby przez całe życie nie widzącą (? trochę to zdanie może być kretyńskie, ale co ja poradzę) słońca. (kropka na końcu! To jest jedno zdanie!) Wyraziste kości policzkowe idealnie kontrastowały (nie kontrastują) z niebieskimi jak morze oczami ( i tu mi się od razu nasuwa na myśl zachwyt Temperance Brennan, nad oczami Andrew Ryana, no bez kitu to samo!) włosy miał w nieładzie, jakby dopiero co wstał z łóżka, i przeczesał je ręką. (zapomniał o żelu?!) Był ode mnie wyższy o głowę, dlatego musiałabym stanąć na palcach, żeby go pocałować. (trochę dodałam od siebie, sama ocenisz jak to zdanie wygląda)
Biegnąc do szatni spojrzałam przelotnie na zegar. Brawo Kat, kolejne spóźnienie.
Czytam a tu znowu jedno tasiemcowate zdanie. U mnie też się zdarzają, bardzo często, a jak Alice wie, takie zdanie nie mają za choinkę sensu.
Przy prawej nodze zauważyłam czarną teczkę, Amii zawsze mówiła, że ma tam tajne akta i pracuje tajnie dla prezydenta, pewnie i chce wykraść mój tajny przepis na nieziemską kawę, którą jak widzę wypił sporo,
Przy prawej nodze zauważyłam czarną teczkę. Amy (do nie jakoś mi lepiej pasuje niż Amii.) Amii zawsze mówiła, że ma tam tajne akta, i pracuje dla prezydenta. Pewnie chciał wykraść mój tajny przepis na nieziemską kawę, której jak zauważyłam wypił sporo. ( A zawału nie dostał? Gość ma mocne serce)
Odwróciłam wzrok od tajniaka, i spojrzałam na dwie chichoczące studentki. Jedna śmiała się tak piskliwie, iż spokojnie mogłam nazwać ją delfinem. Ponieważ kochałam te cudne ssaki, robiłam to z ciężkim sercem. (Czy ból jest ciężki? Nie mam pojęcia :D)
Podskoczyłam jak oparzona, gdy ktoś puknął mnie w ramię. Tym ktosiem była Demi (ta piosenkarka?) - średniego wzrostu, blondynka z końcówkami (włosów pasowały by tu dodać) ufarbowanymi na fioletowo.
Odprowadziłam go wzrokiem, i spojrzałam na Shadowa (Shadowa nie Shadow, imiona da się odmienić) z daleka widziałam, iż coś jest nie tak. Sierść na grzbiecie miał najeżoną, uszy położone po obu stronach głowy, w dodatku szczerzył kły. (to ona może przyprowadzać wilka do pracy? jak ludzie na to reagują, i jak właściwie to się stało że ma wilka? Warto by było coś o tym wspomnieć) No nie wiem.
Jej przyszywany ojciec poszedł do lasu, zauważył wilczą norę, obok leżała martwa samica zastrzelona przez kłusownika, a z wewnątrz jamki dochodziło ciche popiskiwanie. Jak tam zajrzał spostrzegł, malutkiego wilczka, którego osierociła jego matka. Ulitował się nad malcem i zabrał go do domu.
Mega komentarz :) Oczywiście poprawiłam co trzeba.
UsuńDemi to nie piosenkarka, takie mi się imię wybrało.
Co do Wilka to, nic do niego nikt nie ma, jak im nie przeszkadza.
A historia Kat i wilka będzie w VI albo VII rozdziale :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJestem! :) Podoba mi się, zgrabnie napisane, wyszukałam się tylko dwóch, może trzech literówek, ale one zdarzają się każdemu:) Mam pewne podejrzenia, że tajemniczy chłopak i mężczyzna w płaszczu to jedna i ta sama osoba. Zastanawiam się tylko, czy ludzie nie boją się tego wilka, no bo to dziwne jak takie zwierze chodzi sobie ulicami :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zabieram się za następne :)
Cieszę się, że ci się podoba. Jestem tutaj nowa i "powiem" szczerze, że obawiałam się troszeczkę opinii czytelników. Owszem pisałam krótkie historyjki ale tylko dla siebie. Założenie bloga to takie nowe doświadczenie, z którego jestem mile zaskoczona, że w ogóle komuś się podoba moje opowiadanie ;) Zapraszam na kolejne rozdziały kochana i komentuj, doceniam każdy komentarz.
UsuńPozdrawiam ;)
No nieźle czytam i coraz bardziej mi się podoba " ...gdy odliczałam mu resztę dyskretnie przesunęłam w jego stronę świnkę na napiwki, to był już desperacki ruch nie oszukujmy się szału dzisiaj nie było..."
OdpowiedzUsuńJak bym słyszała moją siostrę :) Takie same triki wykorzystywała pracując w kawiarni :D Ok czytam dalej
Robisz całkiem sporo literówek, tak zauważyłam. "to niego" zamiast "do". Nie "te" gadulstwo, tylko "to", no ale mniejsza, przejdźmy do fabuły, bo ja dziś nie mam siły na wytykanie błędów XD
OdpowiedzUsuńTajemnicze spotkanie z interesującym mężczyzną... No, spodziewałam się czegoś takiego, w sumie do przewidzenia sytuacja, jednakże mimo to zaciekawiła mnie jego postać. Oby jak najwięcej w kolejnych częściach :)
I w zasadzie dalej nie mamy nic ciekawego, prócz pogadanki w barze i pojawienie się tajemniczego mężczyzny za oknem baru. Któż to mógł być? Może brat tajemniczego, nowego przybysza? Nie zdziwiłabym się :)
Głupie literówki to moje pięta Achillesowa (i nie jedyna ;/ ) Masz racje nudno się zaczyna, ale naczytałam się książek i wolę jak akcje rozkręca się powoli :) Ale z każdym kolejnym będzie coraz ciekawiej.
Usuń