18.04.2014

Rozdział 4

Powrót do przeszłości
Gdy się obudziłam, czułam się wypoczęta jak nigdy, na moje szczęście nie miałam koszmarów, a nawet, jeśli tak to ich nie pamiętam, wstałam z ociąganiem z wygodnego łóżka i ruszyłam pełna życia i energii do łazienki. Jednak, gdy spojrzałam w lustro cała radość mnie opuściła. Westchnęłam.

- Szkoda, że nie wyglądam tak dobrze jak się czuję.-Powiedziałam do swego odbicia.


    Spojrzałam na mały zegarek, który powiesiłam sobie koło lustra, piętnaście po siódmej, dobry czas, do wyjścia pozostało mi dobre dwie godziny. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Gorący prysznic dobrze mi zrobi, może, choć odrobinę poprawi to mój wygląd, jednak zanim wypuściłam kaskadę gorącej wody usłyszałam drapanie w drzwi, zmarszczyłam czoło, kto…? Shadow, a kto by inny, wyszłam z kabiny i wpuściłam go do środka, śliznął się do łazienki omal mnie nie przewracając przy okazji i usiadł na środku. Spiorunowałam go wzrokiem.

- Co jest..? Nawet tu nie mogę pobyć sama..?

   Powiedziałam do niego, choć dobrze wiedziałam, że niedostane żadnej odpowiedzi, przekrzywił tylko łeb i… prychnął na mnie. On na mnie prychnął, omal gały nie wyskoczyły mi z orbit.

- Żartujesz sobie? Prychasz na mnie? Zjadłeś starą wiewiórkę czy co?- Pokręciłam głowa z nie dowierzaniem – Z dnia na dzień zachowujesz się coraz dziwniej.


   Powiedziała ta, która gada z własnym wilkiem. Dałam sobie spokój z wilkiem i weszłam do kabiny. W momencie, gdy gorąca woda dotknęła moją skórę zapomniałam o bożym świecie, w takich chwilach wykańczam się automatycznie, jestem tylko ja i gorący strumień. Jak tylko wróciłam myślami do teraźniejszości, stwierdzam po wyglądzie dłoni, że już czas wychodzić. Cała zdrętwiałam i w dodatku ręce wyglądają jak dwie gąbki, które pochłonęły za dużo wody. Jak tylko wyszłam z kabiny mój dziwnie zachowujący się przyjaciel podniósł łeb, popatrzył na mnie… od stóp do samiutkiej głowy, serio to jest dopiero dziwne, chociaż to tylko zwierze zalałam się rumieńcem. To jakiś absurd, to tylko wilk, pokręciłam głową i kucnęłam obok niego.

- Przez ciebie też wariuję – ucałowałam go w pyszczek- Ale i tak Cię kocham.

     Podniosłam się zbyt szybko, bo przed oczami zatańczyły mi kolorowe plamki i zakręciło mi się w głowię, chciałam z powrotem kucnąć, jednak moje mokre stopy nie miały zamiaru utrzymać mnie w pionie, machałam rękoma, aby złapać równowagę albo złapać się czegokolwiek, jednak grawitacja zwyciężyła. Uderzyłam plecami w podłogę z taka siłą, że aż zaparło mi dech, a uderzenie w głowę sprawiło, że zobaczyłam milion gwiazdek. Zanim straciłam przytomność zobaczyłam nad sobą Shadow, a w jego oczach dostrzegłam… troskę?
 Pochłonęła mnie ciemność. Gdy otworzyłam oczy, zamrugałam kilka razy, aby wyostrzyć sobie wzrok, jednak nadal widziałam nie wyraźnie jakby za mgłą. Ale byłam pewna, że jestem w samochodzie, a ściślej mówiąc siedziałam na tylnym siedzeniu w… foteliku? Znajdowałam się czyimś ciele, spojrzałam na szybę samochodu, aby zobaczyć odbicie i… krzyknęłam, jednak moje usta się nie poruszyły. Byłam w ciele pięciolatki, w moim ciele. Ale… jak to możliwe? Nie mogłam sobie przypomnieć jak się tu znalazłam. Przede mną siedziały dwie osoby, nadal widziałam niewyraźnie, próbowałam przetrzeć wierzchem dłoni oczy, jednak tak jak usta ręka również się nie poruszyła. To na nic, stwierdziłam sfrustrowana. Rozluźniłam się, jakby to było możliwe i podaję się wspomnieniu. Nadal nic.. po krótkiej chwili, wszystkie zmysły się wyostrzyły. Wzrok, słuch, zapach wszystko to uderzyły z taka mocą, że aż się wzdrygnęłam. Widziałam już wszystko wyraźnie, słyszałam przyspieszone trzy oddechy i picie trzech serc, w powietrzu unosiły się różne zapachy, ostra woń potu, przez nie przedzierał się zapach perfum fiołkowych i kwaśnej cytryny oraz leśny delikatnych sosen. Dobrze wiedziałam, do kogo należą te perfumy, ale nie chciałam się przyznać przed sama sobą, ostatni raz czułam je piętnaście lat temu. Skupiłam się na osobach siedzących przede mną, na miejscu kierowcy siedział mężczyzna, widziałam tylko tył głowy. Włosy koloru kasztana miał rozczochrane, jakby wielokrotnie przeczesywał je ręką. Na miejscu pasażera obok siedziała kobieta z rozpuszczonymi włosy, w samochodzie panował mrok, ale wiedziałam, że jej włosy są czarne jak pióra kruka. Jak moje..pomyślałam. Widzę tylko jej lewy profil, ale i w pół mroku widziałam, że jest piękna. Odezwała się do mężczyzny głos jej drżał, przez to nie mogłam zrozumieć, co mówi, mężczyzna bardzo dobrze ją usłyszał i odpowiedział opanowanym i pewnym głosem.

- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze. Zgubiliśmy ich.

  Spogląda w boczne lusterka jakby chciał przekonać samego sobie, w prawdę swoich słów. Kobieta rozluźniła się, jednak nadal głos miała niepewny.

- Richardzie, oni nigdy nam nie odpuszczą. Nie pozwolą…


- Ciii..- przerwał jej mężczyzna i złapał ją za ręka i mocno ścisną- Damy radę kochanie, dla dobra naszej córki.

   Po tych słowach spojrzał wsteczne lusterko, i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Trwało to tylko kilka sekund, ale dostrzegłam, że są tego samego koloru, co moje, w ciemnościach wydawały się pozbawione źrenic, całkowicie czarne. Nie mogłam dłużej już się oszukiwać, kim oni są… Moja mniejsza wersja wypowiedziała moje myśli na głos

- Mamusiu..

  Kobieta, moja matka odwróciła się na dźwięk cieniutkiego głosiku napełnionego strachem. Spogląda na mnie, i widzę w tych karmelowych oczach miłość do mnie wymieszane, łapie mnie za małe rączki i mówi do mnie spokojnym i opanowanym już głosem.

- Wszystko dobrze księżniczko, spróbuj zasnąć. Niedługo będziemy na miejscu. Bezpieczni.

  Jednak mała ja nie była w pełnie przekonana. Była przerażona, malutkie serduszko biło jej tak mocno i szybko jakby miało zaraz wyskoczyć z malutkiej piersi. Ścisnęłam malutkimi rączkami jej chude delikatne ręce.

- Mamusiu, boję się.. 
    
  Otworzyła usta, aby dodać mi otuchy w słowach, ale coś uderzyło w tył samochodu z taką siła, że matka uderzyła w deskę rozdzielczą i jęknęła głośno. Ojciec spojrzał w lusterka..

-Cholera...– spojrzał na mamę z ukosa- Rosalie nic ci nie jest?


- Nie..- spojrzała za siebie - Rich są tuż za nami..


- Nie martw się nie dostaną jej..

   Ojciec starał się utrzymać samochód na prostej drodze, gdy już mu się to udało znów zostaliśmy uderzeni. Malutka Kat była przerażona, zaczęła cichutko szlochać, czułam na policzkach jak gorące łzy płyną po małych policzkach. Chciałam krzyczeć do taty żeby się zatrzymał, zjechał na drugą stronę, cokolwiek, ale nie miałam żadnej władzy nad moim młodszym ciałem. Starałam się z całych sił, ponieważ dobrze wiedziałam, co wydarzy się za parę chwil, i byłam przerażona, bo znów musiałam przeżywać tą straszną scenę z dzieciństwa. Rodzice rozmawiają miedzy sobą, że wszystko będzie dobrze, że ich zgubią, ale ja dobrze wiedziałam, że to się skończy tragicznie, i choć staram się jak mogę nie mogłam ich ostrzec. Pięcioletnia Kat powtarzała jedno słowo jak modlitwę

- Mamusiu, mamusiu, mamusiu…

   Matka odwraca się w moją stronę. Patrzy na mnie tymi pięknymi mlecznymi oczami, już nigdy nie pozwolę sobie ich zapomnieć, mówię sobie twardo. Zerka na tylna szybę samochodu i dostrzegam w jej oczach strach wymieszany z tęsknotą. Znów spogląda na mnie, ale w jej oczach dostrzegam tylko miłość do mnie i mówi.

- Kocham Cię księżniczko..

   Chce jej powiedzieć, że też ją bardzo kocham i że za nią bardzo tęsknie, ale wszystko znika. Przez chwilę nie wiem gdzie jestem, czy znów jestem w moim dawnym „ja”. Jednak czuję pad sobą zimną podłogę moje łazienki, a przynajmniej tak mi się wydaję, że jestem w swojej łazience. Oddycham szybko, boje się otworzyć oczy, a jeśli to kolejne dawne wspomnienie, które tak głęboko zamknęłam w swojej głowie. Po dłuższej chwili czuję na twarzy śmierdzący oddech Shadow. Wypuszczał powietrze ze świstem, nie miałam nawet pojęcia, że wstrzymuję. Otwieram oczy, zaczynam szybko mrugać, ponieważ ostre światło kuje mnie w oczy, po krótkiej chwili wzrok przyzwyczaja się do ostrego światła. Siadam, więc ostrożnie, ręcznik zjeżdża mi z piersi, ale nie przejmuję się tym, w pomieszczeniu jest tylko Shadow. Próbuje zebrać myśli w jedną całość, ale jedyne, co mogę teraz powiedzieć to..

- Co to do cholery było..?

    Powiedziałam to na głos, chociaż dobrze wiedziałam, co to było, ale jakaś część mnie nie chciała w to uwierzyć. Wspomnienie, które za wszelką cenę chciałam zapomnieć, i udało mi się, do dzisiaj. Schowałam twarz w dłoniach, chciało mi się płakać jednak łzy nie nadchodziły, możliwe, że wypłakałam wszystko we wspomnieniu. Jak tylko o tym pomyślałam zaczęłam się śmiać jak histeryczka, przecież to nie możliwe, to było tylko głupie wspomnienie, więc nie mogłam naprawdę. Jeśli to było tylko wspomnienie to jak mam sobie wytłumaczyć, że oczy mam suche a na ustach czuje słony smak łez. To było tak realne.. przeszedł mnie dreszcz, potarłam energicznie rękoma ramiona. Pomogło, ale tylko odrobinę. Nie mogę o tym teraz myśleć, to było tak dawno temu. Potrząsam mocno głową, aby wyrzucić wszelki ślad tego wspomnienia, i stawiam mentalny mur w mojej głowie oby się od tego odgrodzić. Spogląda na mojego towarzysza, przygląda mi się z przekrzywionym na bok łbem, a w jego czarnych oczach widzę pytanie czy wszystko w porządku. Tulę się do niego, bo tylko przy nim czuje się bezpieczna. Sierść odrobinę mnie drapię, ale gdy zanurzę dłonie głębiej, jest miękka jak puch.

- Wszystko dobrze, jest dobrze…

   Wypuściłam Shadow  z niedźwiedziego uścisku i wstałam z zimnej podłogi bardzo ostrożnie. Dreszcze minęły, ale tępy ból z tyłu czaszki pozostał. Opryskałam jeszcze twarz zimną wodą, aby rozjaśnić sobie umysł. Spojrzałam na zegarek i omal znów się nie przewróciłam, nie mogę uwierzyć, że leżałam na podłodze zaledwie dwie minuty..

Dwie minuty..?

   Powiedziałam na głos, żeby przekonać samą siebie, że nie oślepłam. Mogłabym rękę sobie uciąć, że trwało to wieki. Pokręciłam głową i szybko się ubrałam. Mam nadzieję, że Amii zrobiła już kawę, bo teraz jej strasznie potrzebuję, taki mały zastrzyk energii. Wpadłam do kuchni przekonana, że Amii już tam się krząta, w końcu to ona chciała koniecznie coś mi powiedzieć.

-Amii…

   Ale w kuchni nikogo nie było. W zlewie leżały brudne naczynia po jej śniadaniu, musiała wyjść wcześniej.  Westchnęłam i podeszłam do ekspresu, gdy mijałam lodówkę zobaczyłam kątem oka przyklejona karteczkę.

Hej, śpiochu przepraszam, że nie pogadamy, ale dostałam telefon, że muszę być wcześniej w pracy. Wybacz, pogadamy wieczorem. Buziaczki.




Strasznie was przepraszam, że tak się ociągałam z czwartym rozdziałem ale brak czasu zrobił swoje. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Nadrabiam właśnie zaległości z czytaniem waszych blogów jak na razie idzie dobrze ;) Piąty rozdział jest właśnie tworzony, więc będzie w następnym tygodniu. Jeszcze raz strasznie was przepraszam. Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. Zapraszam! Rozdział 6 już zawitał ♥
    http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba, masz świety pomysł na historię, więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    Zapraszam serdecznie na mojego pierwszego bloga z opowiadaniami! Historia Caroline, która gubi się w chaosie panującym w Mystic Falls i postanawia skorzystać z zaproszenia Klausa i wyjeżdża do Nowego Orleanu. Co ją tam czeka? Życie usłane różami? Czy moze zaschnięte płatki i nadal ostre kolce? Przekonajcie się sami, zapraszam.

    ▬ ♣ ▬

    http://death-will-be-soothed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się pomysł z retrospekcją. Czasem dzięki czemuś takiemu jest łatwiej poznać osoby bliskie bohaterce. Podziwiam rodziców dziewczyny... Po tym krótkim fragmencie jestem ciekawa kim są Ci ludzie z przeszłości.
    Życzę weny i serdecznie zapraszam Cię na szósty rozdział na moim blogu.
    Pozdrawiam,
    Kinga.

    P.S. WESOŁYCH ŚWIĄT

    http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra, to znowu ja, masz jeden ortograficzny, pod koniec: bul??? Och - tyle mam do powiedzenia.

    Ponownie brak przecinków, powtórzenia. Sorry, może ci się teraz na prawdę wydawać, że specjalnie się czepiam, ale to zauważam jak czytam opowiadania.

    Rozdział sam w sobie, jest nawet wciągający i interesujący. Ciekawe kto ich gonił i kim tak na prawdę jest Kat? Czyżby nadnaturalną istotą? Będzie mi miło jak powiadomisz mnie o następnym rozdziale na:

    http://rzucic-wyzwanie-losowi.blogspot.de

    Będę czekała na niego niecierpliwie. Mam nadzieję, że nie zniechęcę Cię do pisania. Jak by co, na blogu powyżej, piszę opowiadanie. Dopiero ukazały się 2 rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie masz za co przepraszać :) jestem wdzięczna za takie komentarze, ja sama czasem nie zauważam takich rzeczy, więc fajnie że ktoś ma bystre oko, doceniam to :)

      Z chęcią odwiedzę twój blog :)

      Usuń
  5. Hmm... nadal wydaje mi się, że Shadow to jakaś tajemnica. Mam wyobrażenie, że to facet ale wciśnięty w postać wilka. Meh, ta moja fantazja ;-;
    Niektóre wyrazy mocno mnie zszokowały np:
    Otwieram oczy, zaczynam szybko mrugać, ponieważ ostre światło kuje mnie w oczy, po krótkiej chwili wzrok przyzwyczaja się do ostrego światła. Siadam, więc ostrożnie, ręcznik zjeżdża mi z piersi
    Otwieram oczy? Nie lepiej, Otworzyłam oczy, lecz musiałam kilkukrotnie zamrugać, ponieważ ostre światło zaczęło kuć mnie w oczy?
    Kilka przecinków też by się przydało no i.... Akapity!. Opowiadasz o tym dzieciaku i nagle ona się budzi i jest sobą. Jej przemyślenia powinny być już od nowej linijki :) To naprawdę będzie lepiej wyglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, niestety muszę przyznać, że z kolejnymi rozdziałami mam wrażenie, że piszesz coraz bardziej chaotycznie. Ciągle mieszasz czasy, nie stabilizujesz tego i nie odzwierciedlasz dobrze realnego świata. Przy opisach tekst jest mało urozmaicony, przydałoby się tam zrobić kilka akapitów, by nie był tak męczący, a gładko przechodziło się z jednego wątku, do kolejnego. Interpunkcja też momentami po prostu leży, co sprawia, że zdania czyta się dość płytko ;/ Brak akcentu to brak wartości tekstu dla mnie.

    Wspomnienie, które chciała wymazać z pamięci? Rodzice zapewne wtedy zginęli. Ale w pierwszym rozdziale pamiętam, że był pożar. Czy może to mi się coś przewidziało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam sobie na spokojnie ten rozdział i masz racje. Nie dostrzegłam tego póki nie zwróciłaś mi uwagi. Naprawdę Ci dziękuję to daje mi do myślenia i zdecydowanie zabiorę się do poprawek.
      Co do rodziców to spokojnie nic ci się nie przewidziało Kat była adoptowana, a te wspomnienia które się pojawiają zostały jej odebrane i są związane z jej biologicznymi rodzicami. Ale to wyjaśnię w kolejnych rozdziałach :)

      Usuń

Na ile oceniasz mój blog :)

A ty co robisz ?

Obserwatorzy

Translate

Layout by Yassmine